Gra w trzech słowach: skradanka, tajemnica, nieprzeciętna.
Rok 1604. Jesteśmy sobie kolesiem, konkretniej anglikiem, który chciał spotkać nowych przyjaciół z kolonii na wybrzeżach Virginii. A tu co? Ziomków nie ma! Czyżby od nas coś waniajet i wszyscy pouciekali? Nie! Dzisiaj mydełko było użyte! To znaczy, że mamy zagadkę do rozwiązania, brygado! Znaczy się, jednaosobowa brygado...
Świetna gra dla osób lubiących skradanki i ciekawą fabułę. Betrayer jest grą może nie oryginalną, ale na pewno niezwykłą, zasługującą na uwagę każdego szanującego się gracza.
Od strony technicznej:
- Grafika bajeczna! Przez chwilę oczy mnie bolały, że obraz był tak jasny i ustawiłam, aby nie był czerwono biały, jednakże potem nie mogłam grać bez tego. Krótko mówiąc, cieszy oko.
- Muzyka oraz efekty dźwiękowe bardzo klimatyczne. Nadają grze tajemniczości, grozy.
- Bugów i błędów dużo nie naliczyłam, przynajmniej nie tych uciążliwych.
- Moim zdaniem wszystko szło bardzo płynnie, a mój komputer akurat jest już wiekowy, więc duży plus, iż gra działała świetnie.
Od strony fabularnej:
- Rewelacyjna fabuła! Długo szukałam gry, która by mnie wessała na dobre swoją tajemniczością, zagadką do rozwiązania. Wiele się dzieje, mamy 5 lokalizacji do zwiedzenia i mnóstwo do odkrycia.
- Klimat gry jest ciężki, czuje się tę grozę w powietrzu.
- Panienka w Czerwieni. Niezwykła kobieta, owiana aurą tajemniczości, nasza jedyna towarzyszka. Wygląda jak dorosły, wojowniczy Czerwony Kapturek. Jej historia zaintrygowała mnie od początku, nie dając o sobie zapomnieć do samego końca, kiedy sklejałam ze sobą wszystkie fakty.
- Postacie w grze to raczej zjawy. Zmarli wymagają naszej pomocy, by dowiedzieć się, kim są oraz by poskromić ich pośmiertny gniew, czy rozpacz. Każdy z nich posiada swoją historię do opowiedzenia, często nie pamiętając, jakie grzechy popełnili, a bywały one ciężkie, oj, tak bardzo ciężkie. Właściwie to niektórzy to psychopaci, jakich mało.
- Wrogowie bywali łatwi, bywali trudni. Im głębiej w grę, tym łatwiej mi było, dzięki zdobywanym broniom oraz ulepszeniom. Najważniejsze, że są różne typy wrogich jednostek, które lepiej, by nie kryły się pod moim łóżkiem. Oczywiście najlepiej z nimi rozprawić się poprzez skradanie, wtedy no problemo.
- Jak dla mnie, to był duży wybór broni palnej, wręcz jest tylko jedna. Zresztą to nie Battlefield, żeby mieć bronie do wyboru, do koloru!
- Jump Scary? No niech no szlag trafi niektóre. Nie było ich dużo, dzięki czemu te pojedyncze straszyły niesamowicie, gdy się już nie spodziewałam takiego ataku. Nieźle przemyślane! Wiadomo, im rzadsze, tym straszniejsze. Zwłaszcza w jednym momencie, gdy wcześniej ich nie było w takich miejscach.
- Notatki w grze wreszcie mają znaczenie dla historii. Czytajcie je uważnie, bo inaczej nie zrozumiecie, co was spotkało na końcu tej przygody. Większość była naprawdę interesująca, a jestem osobą, która zazwyczaj mówi: "Ta, jasne! Ja tu gram, a nie takie pitu, pitu!". Niektóre nawet potrafią wzbudzić w nas zdenerwowanie, tym co mogło się wydarzyć.
- Koniec był trochę irytujący, jednakże ciekawy pod względem fabuły. Sama koncóweczka przestraszyła mnie nie na żarty, powodując, iż podskoczyłam na krześle. Zostawiła mnie tylko z jednym pytaniem: "Co to, do cholery, było?!".
Niesamowita gra! Zdecydowanie polecam osobom lubiącym skradanki. Produkcja ta wywołała we mnie wiele emocji, kiedy przeżywałam tę tajemniczą przygodę. Po prostu WOW!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moi przepiękni oraz fantastyczni czytelnicy!
1. Żadnego bluzgania!
2. Obowiązuje szacunek dla każdego!
3. Zanim opublikujesz komentarz sprawdź, czy nie zrobiłeś błędów!
4. Żadnego reklamowania się i innego spamowania!
5. Swoją krytykę poprzyj argumentami!